• filharmonia
  • płock
  • nowy rynek
  • sala symfoniczna 700 miejsc
  • sala kameralna 200 miejsc
  • konkurs SARP
  • I nagroda
  • 2020

filharmonia

Przecie w całym kosmosie nie ma rzeczy tak zmiennej jak miasto, a rzecz tak zmienna nigdy nie da się ująć ostatecznie.”

Tadeusz Peiper, Zapiski o prawach poezji w: Pisma, t. 2, 1974. 

Zmiana jest siłą. Zmiana jest zaskoczeniem. Zmiana jest sensem i celem. I choć lubimy klimatyczne starówki, to większość z nich pozostaje współczesnymi, miejskimi skansenami, turystycznym punktem na mapie „must see”. Są stop-klatką, fotografią, którą uchwycono w ładnym ujęciu i postanowiono zachować, nie szczędząc jej jednocześnie retuszu. Jednak taka filozofia nie jest bliska istocie miasta. Ono chce żyć, tworzyć nowe przestrzenie, rozwijać się. Płock również pod tym względem nie jest inny.

Miastotwórczość. To poszukiwanie impulsu, magnesu, który przyciągnie nowe wydarzenia, funkcje, mieszkańców i podróżnych. Planowany budynek nowoczesnej sali koncertowej przy Nowym Rynku, może i powinien stać się epicentrum dalszych zmian i rozwoju tej części miasta. Tym bardziej, że jest zlokalizowany na osi ulicy Tumskiej, a poprzez nią powiązany z ważnymi przestrzeniami takimi jak: Wisła i jej brzegi, Wzgórze Tumskie, Stary Rynek. Niegdyś Nowy Rynek tętnił życiem. Budynek „Podkowy” był ośrodkiem codziennego życia, był też targowiskiem w pobliżu dworca PKS. Nie są to może funkcje z rangi kultury wysokiej, jednak handel i dobra komunikacja zawsze były nieodzownym elementem rozwoju miast. Bez wątpienia, jeszcze w latach pięćdziesiątych Nowy Rynek żył, wręcz buzował, a jego gwar odbijał się od pierzei elewacji małych kamieniczek i domów. Z czasem jednak miejsce to utraciło charakter podróżno-targowego tygla, zgubiło swoją energię. Przekupki, okazjonalni handlarze i drobne cwaniaczki odeszli w zapomnienie. Podkowę zastąpiono „Antypodkową”, która podzieliła plac na dwie odrębne strefy – nijakiej zieleni i parkingu. Miejsce zagubiło jakikolwiek wyraz, charakter, pozostało zaniedbane, bez tożsamości i straciło rangę miejskiego placu.

Nowa sala koncertowa będzie początkiem zmian, ośrodkiem, który w powiązaniu z Teatrem Dramatycznym ma szansę dać początek strefie kultury, happeningów, społecznych inicjatyw i aktywności. Wystarczy tylko stworzyć ku temu podwaliny.

Nowa brama miasta. Koncertowa bryła wycofuje się z pierzei alei Jachowicza, by zachować wyważony dystans od ruchliwej ulicy i nadać przestrzeni cech przedpola ważnej, publicznej, budowli. W istocie jest to miejski plac z silnymi powiązaniami komunikacyjnymi dzięki bliskiej lokalizacji miejskich przystanków autobusowych oraz dworca autobusów międzymiastowych. Poza czysto funkcjonalnymi powiązaniami, to także miejsce, które anonsuje wyjątkową przestrzeń – tętniącą życiem strefę kultury. Z jednej strony Teatr Dramatyczny, z drugiej nowy obiekt płockiej orkiestry, stworzą ważny punkt na mapie miasta. To symboliczna brama otwierająca spacer poprzez Nowy Rynek, ulicę Tumską, aż po Wzgórze Tumskie i nadwiślańską promenadę.

Fasada budynku gra na emocjach przechodniów, niczym urocza i tajemnicza harfistka. Elewacja, delikatnie poderwana w kierunku teatru, jej rozpostarty pomiędzy dwoma skrajnymi wejściami ażur, to w istocie nowy miejski portal. To brama pulsująca świetlistym, szlachetnym wnętrzem foyer koncertowego, jego muzyczną aurą i ciepłem. Tak, nawet w śnieżne i mroźne wieczory muzyka sączy się poprzez szczeliny pionowych, rytmicznych, podziałów. Ten widok to marzenie o białej, malowniczej zimie…

Park światłocienia. Pomiędzy dwoma obiektami kultury powstaje wyjątkowa przestrzeń. Zasysa ona przechodniów zarówno z kierunku dworca, jak i parku. Jest węzłem pieszym, lecz przede wszystkim, terytorium wspólnych działań dwóch instytucji kultury. To doskonałe miejsce na letnie wernisaże, happeningi, czy paradę ulicznych teatrów. Nowoczesna fasada nowej siedziby Płockiej Orkiestry Symfonicznej otwiera się na ów Plac Kultur delikatną falą z jasnych lameli i lustrzanego szklenia, stając się migotliwym i ulotnym tłem inscenizacji. Podążając wzdłuż lekko łukowatej fasady zauważamy, że na jej krańcu, podobnie jak we frontowej elewacji głównego foyer, łagodna forma przybiera bardziej dynamiczny kształt, jakby na chwilę zerwał się wiatr i odsłonił zwiewną zasłonę. Istotnie, fasada od strony parku i w okolicy pasażu Vuka Karadżica, przyjmuje miękki charakter otaczającej ją zieleni. Odkształca się niczym fala dźwiękowa. Poszukuje lekkości i muzycznej harmonii. To „zachwianie” formy, to jednak znak, że ze strefy czysto miejskiej, utwardzonej, przenosimy się w przestrzeń miękką, w przewadze naturalną. Tu Plac Kultur łączy się z Pasażem Karadżica oraz na nowo zaprojektowanym parkiem, w którym światło i cień toczą nieustanne batalie. Owa „walka” jest urokiem przestrzeni – w każdym momencie skwarnego lata można tu znaleźć przyjemny cień, lub nacieszyć się gorącymi promieniami. Strefa ta, to węzeł wszystkich przestrzeni funkcjonalnych parku, ale to również miejsce, w którym oddychamy pełną piersią. Stąd rozpościera się widok na rozświetloną zieleń traw i delikatnie, nienachalnie, mrugającą do nas fasadę. Elewacja, mimo swej próżności i pokusy odgrywania głównej roli, usuwa się jednak na drugi plan, ustępując sceny soczystej i rześkiej zieleni. Linearne, proste ścieżki tworzą kanwę całego założenia parkowego, a ich rysunek, poczynając od placu przy alei Jachowicza, aż po ulicę Tumską łączy w spójną całość chłodną i zadrzewioną część nowego parku, jego trawiasto-rekreacyjne strefy relaksu i rozrywki oraz „paradną” powierzchnię placów z połyskujących jasnych, betonowych płyt w dwóch odcieniach. Południowy plac przed budynkiem jest niczym scena. Rozedrgana fasada stanowi jej dynamiczną scenografię, a widzowie, w oczekiwaniu na spektakl, mogą przysiąść na miękkiej trawie, skryć się w cieniu drzew, lub rozgościć na obszernych ławach – reminiscencji dawnej podkowy. W słoneczne dni, to miejsce spotkań, wytchnienia oraz zabawy w pobliżu orzeźwiającej płaszczyzny miejskiej sadzawki.

Jednym z najistotniejszych otwarć urbanistycznych nowego założenia jest perspektywa na budynek koncertowy i założenie parkowe z ulicy Tumskiej. Stąd doskonale widać grającą fasadę, która domyka plac. Czytelna staje się również idea zacienionego i zadrzewionego parku skontrastowanego z niską zielenią i wodą jego słonecznej części. Z jednej strony cień, z drugiej światło i szeroka kontynuacja tumskiego pasażu. Nowe ścieżki, które zbierają przechodniów z historycznego deptaku wciągają spacerowiczów w gradację kolejnych przestrzeni. Tumska niejako przedłuża się w kierunku północnym i przenika się ze ścieżkami Nowego Rynku, po którego obydwu stronach wprowadzono strefę ruchu 30km. Zabieg ten pozwala rozciągnąć sięgającą niemal Wisły promenadę, aż do nowego budynku płockiej orkiestry. Wzdłuż wschodniej elewacji budynku zlokalizowano wejście do siedziby chóru, wejście „służbowe” i dla dostaw oraz zjazd do publicznego garażu podziemnego. W strefie tej wygospodarowano również parking dla dwóch autokarów. Ponadto z boku placu od alei Jachowicza stanął szklany kubik zapewniający klarowny i wygodny dostęp do ogólnodostępnego parkingu.

Poetyka formy. Interakcja obiektu filharmonii z kontekstem ma pierwszorzędne znaczenie. Już sama ranga instytucji upoważnia do nadania dominującego w przestrzeni tonu architektonicznego, nowego charakteru, którego obecnie brakuje w tej lokalizacji. Stąd podstawową zasadą kształtowania struktury funkcjonalnej obiektu jest zapewnienie silnego powiązania przestrzeni foyer z okalającą je tkanką miejską. Rozpuszczone wokół sal koncertowych muzyczne lobby ma charakter obszaru otwartego, perforowanego w kierunku zewnętrza. Forma ta intryguje, faluje, mieni się i odsłania otwierając za każdym razem nowe kadry. Widoki zewnętrznych ulic, parku i placów mimowolnie wdzierają się do wnętrza obiektu. Muzyczny obiekt próbuje ukryć swoją tajemnicę, choć tak naprawdę, raczej nas kokietuje i zachęca do eksploracji, poszukiwania melodii i ulotnego piękna partytur.

Nowy Rynek, dzięki muzycznej inwestycji, stanie się miejscem manifestującym silny związek instytucji kultury z miastem. Będzie to ośrodek otwarty i dostępny dla wszystkich, nie tylko dla melomanów. Zamierzenie powiedzie się tylko dzięki zaproponowaniu użytkownikom przestrzeni przyjaznej, ale i unikatowej. Poszukiwanie tych wartości architektonicznych najwyraźniej oddaje sama elewacja. Wertykalny podział betonowych pilastrów nadaje obiektowi dostojności, a refleksyjne szkło beztrosko mruga do przechodniów, odbijając pogodne niebo. W tej prostej, co do zasady, strukturze pojawiają się jednak abstrakcyjne odniesienia muzyczne. Elewacja jest silnie rytmiczna, ale występują w niej także zaburzenia wprowadzone przez falujący rysunek podstawy. Łagodna natura owej „skazy” sprawia, że ażurowa bryła staje się intrygująca i nieoczywista. W zależności od perspektywy, z której ogląda ją obserwator, jest niemal całkowicie transparentna, lub też przymyka się, jakby chciała coś ukryć, coś ochronić. Najmocniejszy efekt gry światła oraz kulminacja deformacji elewacji przypada od strony Alei Jachowicza. Umacnia to założenie stworzenia nowej bramy miasta. Elewacja północna spoczywa w objęciach dwóch głównych wejść, rozpościera się pomiędzy nimi niczym kurtyna. Z zewnątrz jest pół-transparentną granicą sfery profanum, zapowiedzią tajemnicy i muzycznej magii… Wewnątrz jest delikatnym filtrem, zasłoną zwieszoną dookoła statecznego i masywnego trzonu, chroniącego to, co najważniejsze od wszelkich zewnętrznych zakłóceń, drgań, czy miejskiego gwaru.

Monochromatyczna akwarela.Foyer koncertowe jest kontynuacją emocji i obrazów zaanonsowanych już na zewnątrz. Miękka struktura falujących pylonów, przeciąga się do wnętrza i tworzy na suficie żebrowany, strukturalny rysunek, który staje się nieodzownym elementem przestrzeni – dodaje jej charakteru i spójności, również konstrukcyjnej. Spomiędzy prostych lameli tajemniczo sączy się światło, nie widać jego źródła, żadna oprawa, czy inny element techniczny nie zakłóca spokoju i regularności rysunku. Ponadto, dzięki takiemu rozwiązaniu koncertowe lobby zyskuje niemałą powierzchnię dla adaptacji akustycznej przestrzeni, co ma niebagatelne znaczenie w tak otwartych i wysokich przestrzeniach przeznaczonych dla setek użytkowników.

Foyer opływa wewnętrzną bryłę funkcjonalną, spowija ją niczym mgła. W jasnym, monochromatycznym wnętrzu melomani mogą wyciszyć się, odpocząć na falujących ławach, oddać się zamyśleniu, czy kontemplacji. Przestrzeń sprzyja złagodzeniu bodźców – to taki bufor, chwila na złapanie oddechu i przygotowanie się do muzycznych doznań. Zapowiedzią koncertowych emocji, są wnęki wejść do sal – jedyne elementy we foyer w intensywnym kolorze naturalnego materiału. Jedna z nich to płonąca miedziana nisza, której drewniane panele oklejono rudo-złotawymi płatkami, jak w buddyjskiej świątyni. Jej ciepłe światło promieniuje i nadaje części obszernego foyer miedziany poblask. Barwy mieszają się niczym akwarele, pozostając jednak delikatne, tworząc raczej aurę, czy poświatę, a nie faktyczny kolor. Druga wnęka to zapowiedź sali kameralnej. To czarny mat satynowo wykończonego drewna. Nisza ta nie promieniuje, nie połyskuje, ona pochłania – wciąga melomanów niczym czarna dziura. I choć w tej strefie foyer o wydłużonej formie jest również swoistym wewnętrznym pasażem z północnego placu w kierunku parku, to nie sposób przejść obojętnie obok głęboko czarnego „wykrzyknika”, jakim jest wejście do sali kameralnej.

Tajemnicze „pudełka w pudełkach” , czyli o mariażu akustyki i formy. Sala kameralna nie znosi sprzeciwu. Nawet jeśli zawitaliśmy do foyer tylko na kawę w zlokalizowanej od strony parku kawiarence, wiedzieni ciekawością i siłą przyciągania zaglądamy do wnętrza. Wchodząc wodzimy dłonią po matowej, ciepłej w dotyku, drewnianej strukturze. W czarnym przedsionku odcinamy się absolutnie od zewnętrznych bodźców, nagle słyszymy swój puls. Wzrok powoli przyzwyczaja się do mroku i po otwarciu kolejnych akustycznych wrót wnętrze, stopniowo, odkrywa przed nami swoją tajemnicę. W grafitowo ciemnej strukturze drewnianych lameli mieni się i odbija tajemnicza struktura. Połyskujący miedzianym światłem, kwadratowy obraz pysznie unosi się tuż nad sceną, lewituje skąpany w odświętnym, eleganckim mroku tej niewielkiej sali. Ta przestrzeń, bez wątpienia, jest kobietą – w „małej czarnej” z miedziano-złotą biżuterią… Poza zaskakującym wrażeniem estetycznym, sala ta jest bardzo prosta, wręcz uniwersalna. To w istocie niewielki „black box”, który doskonale sprawdzi się w kameralnych koncertach, jak i wszelkiego rodzaju wydarzeniach artystycznych. Wszystkie ściany sali to skrojone na miarę ustroje akustyczne, także nieco techniczny w wyrazie, sufit. Jego konstrukcja, to w istocie układ reflektorów akustycznych, które umożliwiają adaptację akustyczną pomieszczenia dzięki możliwość regulacji wysokości, czy kąta. Podobnie scena i widownia mogą się zaadoptować do różnych konfiguracji. Wcale nie jest powiedziane, że miedziany „obraz” jest zawsze w centrum. Można go przesłonić kurtyną, a scenę ustawić pośrodku wnętrza, w zależności od potrzeb i natury spektaklu.

Główna sala koncertowa to tętniące życiem serce budynku, dusza płockiej siedziby orkiestry. Podobnie jak sala kameralna, kolorystycznie jest absolutnie w opozycji do jasnego foyer i fasady budynku. Przywdziewa szaty koncertowe – niby kostium spowity aurą tajemniczości. Wyczuwalna jest pewna podniosłość przestrzeni, ale też i artystyczne napięcie, oczekiwanie na pierwszy dźwięk, który wybrzmi w tej niemałej kubaturze. A zagra czysto, wręcz perfekcyjnie i idealny dotrze do ostatnich rzędów. Tam wzbudzi dreszcz wzruszenia i rozpocznie się muzyczne misterium. Zasada kształtowania przestrzeni sali jest bezwzględnie podporządkowana wymogom akustycznym. Perfekcyjny shoe-box pozwala osiągnąć najwyższe parametry, najpiękniejszą barwę dźwięku. Estetyka jest tylko dopełnieniem dobrze nastrojonego instrumentu. To prawdziwa świątynia sztuki. Marzenie każdego muzyka i melomana. Pod względem kolorystycznym sala symfoniczna pozostaje w dialogu z salą kameralną. Występują tu właściwie tylko dwa kolory, trochę więcej materiałów. Główny motyw plastyczny, to miedź w zestawieniu z tajemniczym hebanem drewna. Do gamy złoto-miedzianej zaliczamy również kolorystykę sceny, a nawet instrumentów. Głównym elementem dekorum sali jest usytuowana nad sceną kompozycja reflektorów, które są jednym z elementów kształtujących zmienną akustykę, ale jednocześnie są głównym akcentem estetycznym. Pokryte miedzianymi płatkami o niedoskonałej strukturze starego złota są jednocześnie klejnotem i machiną, która skrywa niezbędne technikalia, reflektory i pod-konstrukcję. Przewrotnie można by powiedzieć: jeśli nie możesz, czegoś ukryć, to to pokaż. Symfonicznego wnętrza dopełniają drewniane lamele, również połyskujące migotliwą miedzią i poszukujące załamania prostej co do zasady formy. Te dwa elementy tworzą plastycznie przestrzeń dostarczają nam wizualnych doznań. Sufit oraz boczne ściany balkonów są już tylko dopełnieniem i tłem złoto-rdzawych form. Pierwsze skrzypce są tylko jedne, choć bez pozostałej części orkiestry również niewiele znaczą…

Zapraszamy, na koncert, zapraszamy na próbę. Odkryjcie naszą salę, nim się napełni muzycznymi marzycielami.

Już za chwilę rozpocznie się muzyczna podróż w nieznane.